poniedziałek, 7 grudnia 2009

Mój ukochany stary płaszczyk & prawdziwe chanelki/ My beloved old coat & real Chanel gloves

Uwielbiam ten stary płaszczyk z Pull & Bear, podejrzewam, że będę go nosić, podobnie jak kurtkę, tej samej marki, którą kupiłam już ze 3 lata temu razem z tym płaszczykiem. Nie jestem typem "zdobywcy" jeśli chodzi o "konsumenta" ciuchów. Ciągle jeszcze mam takie swoje starocie, do których po prostu jestem zwyczajnie przywiązana. To są z resztą rzeczy, które nadal wpisują się w trendy, są klasyczne i na tyle dobrze uszyte i noszone, że się całkiem przyzwoicie trzymają.
Skórzane leginsy przerobiłam sobie sama, bo wymagały zwężenia. Botki to dosłownie atrapa butów, ale czego wymagać za grosze.
Tunika to kompilacja lat '40-stych i końca lat '80-tych, świetnie 'siedzi" z moją ramoneską, ale kiedy mi zmarzł zadek, poszedł w ruch stary płaszczyk. Co wełna, to wełna.

I love that black Pull & Bear coat. It's quite old, but still fits and is really needed, because it's getting much colder now.
I'm sure I'm going to wear it just like my black short jacket 'till it doesn't look like old rags. I'm a nostalgic type of cloth consument - I'm getting used to many of those things, and it's hard for me to say good bye. Of course many of them are classics, so they still fit to trends even three years later.
Those leather leggins I wear I had to make a bit more skinny. Boots...well...they just look like boots, but are made of something very far from leather (was it really cheap monday?). Zara TRF checked tunic, looking like if you put 40'-ties and 80' ties together and mixed it. I know it looks good with my leather biker jacket, but hey my ass isn't cold resistant.





coat: Pull & Bear/ leather leggins: Vila/ boots: allegro/ checked tunic: Zara TRF/ scarf: mummy made :)





tunic Zara TRF/ cardigan: Zara/ leather leggins: Vila


 Teraz przyszła prawdziwa zima, marzną uszy całkiem konkretnie, a do tego marzną mocno ręce (a moje sa drobne i szczupłe i mróz jest wręcz tragiczny dla nich). Miło było wyjąć z szafy moje cudowne Chanelki. I to są prawdziwe Chanelki, które przyjechały do mnie jako prezent z NY dzięki uprzejmości mojej kochanej teściowej :) (która ma świetny gust z resztą). Muszę powiedzieć że co kurczę marka, to marka...i to JAKA. Skórzane, czarne są cudownie miękkie i ciepłe, na wielkie mrozy. Podejrzewam, że na biegunie północnym nie poczułabym w nich najmniejszego zinna. W środku mają cudownie miękkie futerko. Druga para, to wiśniowe długie, aż po same łokcie, z fantastycznej wełny, pięknie skrojone i uszyte. Teraz tylko muszę naprawdę uważać, żeby ich nie zgubić bo się zapłaczę...i to nawet nie dlatego że to Chanel (choć czuje się że to naprawdę klasa wykonania i designu), tylko dlatego, że są po prostu fantastyczne i strasznie się do nich przywiązałam.

When the real winter (lets say colder) came, my ears went so cold I was afraid to loose them, just like my fingers. It's nice to put on winter hats and gloves. And those gloves are special. Real, Chanel gloves, one pair made of lamb leather, with perfectly soft fur inside, and another, longer made of wool.  It was a gift  from my mother in low, right  from NY (yeah she has one hell of a good taste and she knows what's best ;) )
I must say that it's just perfectly made, you feel that this is Chanel...perfect to the last detail.. and come on! I just love to wear it.
Now I have to watch out for them 'cause It would be a pitty to loose them (like I always did with my gloves...eventually)


Chanel gloves, leather and wool.

No i czapki...mam ich sporo, ale zawsze mi się wydaje, że za mało. Trzeba uzupełnić zapasy :)
Moją czapą numer 1 jest fioletowy, akrylowy, podwójny krasnal a'la pan Beckham jak się później dowiedziałam (nie zwróciłam uwagi na aukcji allegro, że tam widnieje właśnie on w takiej samej, promując tę markę (tak, nie zwróciłam uwagi, naprawdę, jakkolwiek by to dziwnie nie brzmiało).

And hats, I have a lot of them, but still I need a new one :)
My favurite one is that "Beckham brand" (I've found out that after I bought it, I'm not fond of football, but still nice hat :) )



hat: Veti, and my Serigraphy 2007, "Stealing monkeys", part of my diploma work at Academy Of Fine Arts in Wrocław.

P.S. Małpy z serigrafii kradną kamerę przemysłową, gdyby ktoś chciał wiedzieć ;)
P.S Those monkeys from my Serigraphy are stealing camera if somebody would like to know...;)




Na sam koniec jeszcze dorzucam kilka propozycji do mojej starej zielonej kratki z H&M, która aktualnie przeżywa u mnie drugą młodość (i tak mi się fajnie z wiosną kojarzy). Bombka z Terranovy (wersja ta sama, co sławetna "marynarska" ale bez złotych guzików) to moja najnowsza zdobycz. Jak zwykle jestem ostatnia, jeśli chodzi o jakiś trend (wszyscy ten model chyba mają i znają od dawna) ale jakoś mi to nie przeszkadza ;)

In the end I would like to gather few new things, few old and some of them green :)
Yes, it's my old H&M checked green blouse and some must haves like dark shorts, new black hat and that beautiful leather mini skirt (that other one I've already bought. I wanted "that"Terranova mini skirt, but without golden buttons - and finally I found it)





2 komentarze: